piątek, 28 października 2011

Kolacja

Leonek czekał dziś cały dzień na jedzonko. No i w końcu paczka przyszła.... 200 świerszczy, masa mączników i 10 szarańczy.
Ależ była jego  radość, zaraz zwiększył prędkość do metra na minutę :D
Kilka świerszczy pożarte od razu. Szarańcza jeszcze ocalała, bo nie ruszała się tyle i nie została spostrzeżona.
Ciekawe czy mi kwiatków w terra nie obgryzie....hmmmm
Ale powiem wam, jak się wystraszyłam, bo ja te świerszcze to tak przez woreczek i pincetą ;) boje się jej ;D
Rozpakowuję pudło w jakim przyszła paczka... otwieram...a tam świerszcze luzem!!! Zaraz zamknęłam z powrotem.
Wsadziłam do lodówki, aby były trochę ospałe, następnie szybko przesypałam do plastikowej skrzynki. Jakoś przeżyłam, a Leonek zadowolony :)

3 komentarze:

makroman pisze...

No tak podesłać komuś świerszcze luzem to zakrawa na sabotaż ;-)

A u mnie w pracy ich mnóstwo, są wszędzie - kolega wpadł na pomysł zrobienia biznesu - łapał i sprzedawał sklepom zoologicznym - ale mercedesem jeszcze nie jeździ ;-)

Ewka pisze...

Dobry biznes sobie wymyślił :) świerszcze w zoologicznych są strasznie drogie, dlatego kupiłam na Allegro, no i niespodzianka :D
Tak w ogóle to strach do pracy chodzić, jak tam ich pełno jest hehe

makroman pisze...

Jak by w tym samym czasie zbierał złom, to pewnie wyszedł by na tym lepiej...

Sporo ich to fakt ale jak ładnie nam grają wieczorami.
http://makrodrogi.blogspot.com/2011/02/swierszcz-dla-nikodema.html